WYPADEK
Sobota, 18 sierpnia 2007
· Komentarze(6)
Kategoria Przejażdżki, Porażki
WYPADEK
O godzinie 9:38 wyruszyłem w pogodny dzień do Czarnegolasu. 17 sierpnia padało więc zdecydowałem sie jechać przez Janków Przygodzki (100% szosy), gdyż na trasie przez "stawy" mógłbym napotkać na niekoniecznie chciane kałuże. Przed tabliczką z napisem "Janków Przyg." załamały mi sie niespodziewanie ręce (szacuje że prędkość wynosiła 23-26km/h), a gdy się ocknąłem "szorowałem" asfalt. Nieświadomy tego co sie stało wstałem i chwyciłem rower za ramę, natomiast kierownica zwisała, trzymając się na linkach. Nie wiem dlaczego zacząłem sprawdzać widełki, po czym spostrzegłem wiszącą na linkach kierownicę (z połową wspornika, na którym znajdowała sie kropla krwi). Wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni zadzwoniłem do taty i zrobiłem zdjęcie. Po zobaczeniu zdjęcia (na którym nie dowiedziałem sie jak moja twarz wygląda) poszedłem w stronę domu. Idąc dalej (jakieś 100m od miejsca zdarzenia) zobaczyłem Miłosza, który jechał z Przygodzic. Spytał sie mnie co się stało. Po moim "opowiadaniu" powiedział że nie wyglądam źle, tylko średnio. Pocieszyła mnie ta wiadomość. Po 5 minutach rozmowy z Miłoszem, którą utrudniała spuchnięta warga przyjechał tata. Załadował
mój rower, zobaczył moją brodę i zawiózł mnie do szpitala. Tam zszyto mi brodę, a pozostałe 14 ran opatrzono.
Dnia 15 listopada 2007 roku napisałem nową relację z tego zdarzenia, gdyz oryginał
nie był dobrze napisany (pod wpływem szoku). Oryginał znajduje się poniżej.
wyjechałem o 9:38 z domu do Czarnegolasu (tym razem zdecydowałem sie jechać dłuższą trasa 100% szosy) przez Janków Przygodzki. tuż przed tabliczka "Janków Przyg" ręce mi się załamały i gdy sie spostrzegłem byłem już na szosie "szorując" ja brodą. Szybko oceniłem sytuacje, zatrzymując sie z prędkości z którą jechałem, a tym samym szorowałem asfalt(szacuję 23-26km/h) i wstawając złapałem rower podnosząc go(za ramę) lecz kierownica trzymała sie tylko na linkach. Spostrzegłem na niej krew. Zadzwoniłem do domu. Idąc w stronę Przygodzic spotkałem Miłosza który mi powiedział że wyglądam nie aż tak źle tylko średnio. Pomyślałem że to dobra wiadomość. Po 5 min rozmawiania z nim przyjechał tata. załadował rower zobaczył moja brodę i za wiózł mnie do szpitala. Tam zaszyto mi tę ranę na brodzie a pozostałe 14 opatrzono. Dziś juz nigdzie nie jeździłem z wiadomej przyczyny: WSZYSTKO MNIE BOLI
Po opatrzeniu roweru spostrzegłem złamaną śrubę przy mostku. Mostek nadaje sie do wymiany. Porada: nie kupuj mostka regulowanego, gdyż to on trzyma sie na jednej śrubie.
Jeszcze kilka fotek...
zanim zadzwoniłem... jeszcze świeże...
po opatrzeniu... prawie jak mumia...
O godzinie 9:38 wyruszyłem w pogodny dzień do Czarnegolasu. 17 sierpnia padało więc zdecydowałem sie jechać przez Janków Przygodzki (100% szosy), gdyż na trasie przez "stawy" mógłbym napotkać na niekoniecznie chciane kałuże. Przed tabliczką z napisem "Janków Przyg." załamały mi sie niespodziewanie ręce (szacuje że prędkość wynosiła 23-26km/h), a gdy się ocknąłem "szorowałem" asfalt. Nieświadomy tego co sie stało wstałem i chwyciłem rower za ramę, natomiast kierownica zwisała, trzymając się na linkach. Nie wiem dlaczego zacząłem sprawdzać widełki, po czym spostrzegłem wiszącą na linkach kierownicę (z połową wspornika, na którym znajdowała sie kropla krwi). Wyciągnąłem telefon z tylnej kieszeni zadzwoniłem do taty i zrobiłem zdjęcie. Po zobaczeniu zdjęcia (na którym nie dowiedziałem sie jak moja twarz wygląda) poszedłem w stronę domu. Idąc dalej (jakieś 100m od miejsca zdarzenia) zobaczyłem Miłosza, który jechał z Przygodzic. Spytał sie mnie co się stało. Po moim "opowiadaniu" powiedział że nie wyglądam źle, tylko średnio. Pocieszyła mnie ta wiadomość. Po 5 minutach rozmowy z Miłoszem, którą utrudniała spuchnięta warga przyjechał tata. Załadował
mój rower, zobaczył moją brodę i zawiózł mnie do szpitala. Tam zszyto mi brodę, a pozostałe 14 ran opatrzono.
Dnia 15 listopada 2007 roku napisałem nową relację z tego zdarzenia, gdyz oryginał
nie był dobrze napisany (pod wpływem szoku). Oryginał znajduje się poniżej.
wyjechałem o 9:38 z domu do Czarnegolasu (tym razem zdecydowałem sie jechać dłuższą trasa 100% szosy) przez Janków Przygodzki. tuż przed tabliczka "Janków Przyg" ręce mi się załamały i gdy sie spostrzegłem byłem już na szosie "szorując" ja brodą. Szybko oceniłem sytuacje, zatrzymując sie z prędkości z którą jechałem, a tym samym szorowałem asfalt(szacuję 23-26km/h) i wstawając złapałem rower podnosząc go(za ramę) lecz kierownica trzymała sie tylko na linkach. Spostrzegłem na niej krew. Zadzwoniłem do domu. Idąc w stronę Przygodzic spotkałem Miłosza który mi powiedział że wyglądam nie aż tak źle tylko średnio. Pomyślałem że to dobra wiadomość. Po 5 min rozmawiania z nim przyjechał tata. załadował rower zobaczył moja brodę i za wiózł mnie do szpitala. Tam zaszyto mi tę ranę na brodzie a pozostałe 14 opatrzono. Dziś juz nigdzie nie jeździłem z wiadomej przyczyny: WSZYSTKO MNIE BOLI
Po opatrzeniu roweru spostrzegłem złamaną śrubę przy mostku. Mostek nadaje sie do wymiany. Porada: nie kupuj mostka regulowanego, gdyż to on trzyma sie na jednej śrubie.
Jeszcze kilka fotek...
zanim zadzwoniłem... jeszcze świeże...
po opatrzeniu... prawie jak mumia...