Miało być troche w inną stronę ;p

Niedziela, 12 września 2010 · Komentarze(0)
Przygodzice - Dębnica - Czarnylas przesiadka w 4kołowe muzeum zmotoryzowanego PRL-u i po kilku godzinach w drogę powrotną.
Planowałem do Mikstatu i okolic się przejechać, ale wyszło jak wyszło :) ale wyszło.

Poznań - Przygodzice

Piątek, 13 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Postanowiłem zrobić sobie rowerowy weekend: 1) Poznań-Przygodzice, 2) Przygodzice-Kobyla Góra-Przygodzice, 3) Przygodzice-Poznań.

Wróciłem z nocki, zrobiłem zakupy, przespałem się około godzinki i o 12 ruszyłem. Tym razem nie było problemów z trasą, ale przeszkadzało niskie ciśnienie w oponach. W Środzie zaplanowałem postój na stacji benzynowej i tam chciałem uzupełnić braki powietrza w gumach, jednak kompresor był zepsuty. Po 10min odpoczynku ruszyłem dalej.Następny postój był przed Jarocinem. Jadąc dalej bardzo złą nawierzchnią stwierdziłem, że następnym razem trzeba jechać inną trasą. Wąska szosa z wyrwami i grubą warstwą piachu, na szczęście mało samochodów tędy jeździło. W Kotlinie musiałem uzupełnić bidony więc był tam wymuszony postój, ale potrzebny. ZA Kotlinem na lekkim podjeździe chciałem wyprzedzić traktor wiec zacząłem przyspieszać i poczułem ból w lewym kolanie. Próby rozkręcenia nic nie dały, tylko pogarszały sprawę. Wypiąłem prawą nogę z pedałów i pedałując jedną nogą dojechałem z wolniejszym tempem do Przygodzic.
Niestety nie udało się juz wsiąść na rower owego weekendu.

Pomoc...

Sobota, 7 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Poznań, Tulce, Bieganowo, Środa Wlkp., Krzykosy, Klęka, Radlin, Jarocin i w drugą stronę to samo.
2km na południe od Jarocinie spotkałem się z bikerem adamem, który miał tędy jechać wczoraj z Dąbrowy Górniczej, niestety m.i warunki atmosferyczne na to nie pozwoliły. Stąd moja pomoc w zmniejszeniu prawdopodobieństwa zabłądzenia podczas podróży.
Od Poznania do Środy Wlkp. padało coraz mocniej, aż w końcu zaczęło lać, dlatego zatrzymałem się na zadaszonym przystanku autobusowym. Dane z licznika: 49,95km 1:55:09, niestety po wyjęciu licznika Trelock... przestał naliczać CO SIGMA TO SIGMA!!! Dalej jechałem bez licznika, ale nie było tak źle, powoli przestawało padać.
Jeszcze przed Jarocinem niebo się przejaśniło, słońce zaczęło ładnie grzać. Przez kilka wiosek szukaliśmy z adamem jakiegoś spożywczaka... Jak nie było sklepu... to zaczęliśmy robić fotki. Niektóre wyszły.
Poznań - Jarocin - Poznań © cekinxxx
Niestety dopiero po około 25km w Sulęcinku napełniliśmy bidony. Od tego postoju mój licznik zaczął działać, (ale dla łatwości rachunków włączyłem go dopiero przed Środą),a my jechaliśmy coraz wolniej. W Poznaniu objechaliśmy Maltę w żółwim tempie.
Stan licznika: 117,01km 5:09:30; max 45,6km/h; avs 22,7km/h
Po dodaniu odległości pokonanej bez licznika 39+39+117,01=195,01km;
Czas wycieczki 8:47:04 czas jazdy bez licznika to około 2godz 40min czas z pulsometru razem z postojem.

Do 200km zabrakło po części chęci i po części sił... 5km... ;/

Teren, Błoto :)

Sobota, 29 maja 2010 · Komentarze(0)
Przejażdżka lasami, szlakami rowerowymi (i nie tylko) do Swarzędza i objazd niektórych jeziorek, stawów w owej okolicy. Dość mokro po ulewach.

Malta i okolice

Środa, 26 maja 2010 · Komentarze(0)
Jedno okrążenie dookoła Malty i jazda po lasach Maltańskich

Rower przetransportowany do Poznania

Niedziela, 9 maja 2010 · Komentarze(3)
W związku z pobytem w Poznaniu i monotonną jazdą pociągiem, postanowiłem urozmaicić sobie podróż i pojechać rowerkiem do owego miasta. Trase opracowałem kilka tygodni temu, lecz jej praktyczne wykorzystanie ze względów zdrowotnych i meteorologicznych było przekładane. W końcu udało się:)


Wyjazd 13:20
Przyjazd 20:23 (wypięcie licznika, zatrzymanie pulsometru)

Prowiant:
jabłko
Banan
2 czekolady
2,5 l wody mineralnej
4 kanapki
Red bull

Przebieg trasy zaplanowany był przez miejscowości:
Ostrów Wlkp., Raszków, Fabianów, Kotlin, Jarocin, Wilkowyja, Radlin, Klęka, Solec, Środa Wlkp., Tulce, Poznań. W przybliżeniu trzymałem się tych miejscowości, lecz czasami błądziłem i nadrabiałem, ponad 10km.

Już na początku zabłądziłem w Raszkowie, pojechałem więc na rynek gdzie był plan miasta. Znalazłem dalszy kierunek na Dobrzycę i można było śmigać. Jednak po kilku km zacząłem się zastanawiać czy w dobrą stronę jadę. Zatrzymałem się na jakimś przystanku popatrzyłem na drukniętą własną mapkę, z której i tak się za wiele nie dowiedziałem, ale pojechałem w dobrym kierunku, gdyz po paru km byłem przy skrzyżowaniu na Fabianów. Za Fabianowem zaczęły się już kłopoty z trafieniem na drogę do Kotlina. Jechałem zgodnie z drogą z pierwszeństwem przejazdu, która nagle przeobraziła się w drogę „polską”. Niby szosa, ale jednak daleko temu do szosy. Na szczęscie spotkałem mieszkankę tej miejscowości, która mi grzecznie wyjaśniła, że tędy pojadę, pół godziny dłużej. Więc pojechałem zgodnie z instrukcjami owej pani. W Kotlinie zrobiłem sobie postój by coś zjeść i odpocząć, gdyż po przejechaniu 32km już z lekka mi sił ubyło. Zjadłem kanapki, trochę czekolady i zauważyłem, że koszyk na bidon jest w nieodpowiedni sposób przymocowany tzn. zaraz się urwie (ale to nie będzie dobre). Przez Kotlin przejechałem bez problemów i tak było do momentu gdy pojawił się zjazd na Witaszyce, z kuszącym zjazdem z góry. Zatrzymałem się, by przeanalizować sytuację – nie ma żadnego zjazdu na mapie, jadę prosto. Gdy dojechałem do Jarocina po raz kolejny spojrzałem do mapy – jechać w lewo i potem dwa razy w prawo. Tak też pojechałem ale po 2km stwierdziłem, że nadrabiam i oddalam się od miejscowości Wilkowyja. Do Radlina dojechałem rozglądając się za miejscem gdzie można by zjeść coś z plecaka. Po zjedzeniu czekolady i wypiciu Red-Bulla ruszyłem dalej. Po chwili zadzwonił tata, że będzie czekać za Klęką na stacji benzynowej (czy LPG). Tam też napełniłem bidony i ruszyłem dalej. Miałem wtedy jakieś 95km i przed sobą około 10km jazdy drogą krajową nr 11 – na szczęście była niedziela. Od Solca do Środy Wlkp. korzystałem z jazdy za samochodem z prędkością 28-32km/h. W Środzie trochę się pobłądziło ale udało się trafić na drogę wiodącą orientacyjnie w kierunku Poznania. Nawierzchnia tej drogi była z bruku i koszyk na bidon się urwał. Miałem jechać na Bieganowo, lecz dojechałem do Jarosławca i tam definitywnie skończyła się jazda za samochodem i zaczęła się jazda po polnych drogach jeszcze „wilgotnych” od deszczu. W miarę szybko przedostałem się do Zimina. Zjadłem banana założyłem bluzę na długi rękaw i w drogę. Do Krerowa prowadziła już szosa więc trochę się nadrobiło, ale po kilku km znowu zaczęła się trasa MTB. I tak dotarłem do miejscowości Tulce. Jedno pytanie o drogę do Poznania i jedzie się dalej. Bez problemów przejechałem przez Spławie i zaczęły się problemy z dotarciem w okolice Malty. Widać było szyldy M1 ale coraz bardziej się od nich oddalałem, w końcu po kilku km błądzenia dotarłem na ul. Arcybiskupa Walentego Dymka a stamtąd do mieszkania.

Jest to obecnie druga co do długości trasa przebyta rowerem, ale bez większego przygotowania fizycznego. Niewątpliwie dużą ulgą była jazda za samochodem, około 30km.

Testowanie SPD

Sobota, 8 maja 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Przejażdżki
Kręcenie się po Przygodzicach i nauka jazdy z SPD wraz z regulacją zatrzasków;p

Krzyż Jubileuszowy

Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Od dłuższego czasu chodziła mi po głowie myśl by zdobyć najwyższy szczyt Wielkopolski. Jako że w niedziele miała być w miarę ładna pogoda więc na owy dzień zaplanowałem wycieczkę. Wyjeżdżając wiał silny, chłodny, południowo-zachodni wiatr, który sprawiał że temperatura odczuwalna była nieciekawa.
Wyjechałem o 16.15 Wysocko Wielkie, Wtórek, Parczew, Kotłów, Mikstat, Ostrzeszów, "Krzyż Jubileuszowy" w drodze powrotnej na przestało wiać. Ostrzeszów, Szklarka Myśl., Szklarak Przyg., Czarnylas, Dębnica, Przygodzice. Jako że wtedy miałem 92km wiec pojechałem jeszcze do Jankowa Przyg.
Krzyż Jubileuszowy © cekinxxx
jubileuszowy.jpg[/img][/url]


Rowerek pod krzyżem © cekinxxx